Biblioteka im. Zielińskich walczy o pieniądze z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Bez nich zagrożona jest konserwacja i digitalizacja jej cennych zbiorów. Zaczęło się niewinnie. Regularnie korzystający z bibliotecznej czytelni ze zdziwieniem zauważyli brak bieżącej prasy, która - jak mówią - była tam od zawsze. Okazuje się, że nie chodzi o słabe zainteresowanie czytelników, tych jest niemało. Powodem jest zakręcenie kurka z dotacją od Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. I problem jest o wiele większy, niż się na początku wydawało.
- Co roku ministerstwo zasilało nasz budżet blisko milionem złotych. Dostawaliśmy pieniądze w formie grantów, na które składaliśmy projekty, najczęściej pozytywnie rozpatrywane - mówi Zbigniew Kruszewski, prezes Towarzystwa Naukowego Płockiego, które zawiaduje biblioteką. - W tym roku jednak odpowiednia komisja w MNiSW postanowiła nie dać nam ani grosza. Usłyszeliśmy, że jesteśmy zbyt małą, prowincjonalną biblioteką. Takie podejście szokuje, bo przecież nasze znaczenie jest duże.
Prezes argumentuje, że Biblioteka im. Zielińskich, założona w 1820 r., jest jedną z najstarszych w Polsce. W jej zbiorach są cenne dzieła sprzed wieków, także roczniki starej prasy - jak Korespondent Płocki z lat 1876-1888 czy Echa Płockie i Łomżyńskie z początku XX w. Jak mówi Kruszewski, biblioteczne skarby, głównie dzięki ministerialnym pieniądzom, były regularnie konserwowane i digitalizowane.
- Teraz zagrożone są nie tylko te czynności czy regularne gromadzenie prasy. Ale też, przy najczarniejszym scenariuszu, również etaty w naszej placówce - dodaje prezes TNP. - Stajemy jednak na głowie, by to zmienić. Mam poparcie prezydenta Andrzeja Nowakowskiego, zabiegam o nie wśród innych ważnych ludzi i placówek, nie wyłączając Polskiej Akademii Nauk. Nie odpuścimy tej sprawy, nie tracimy nadziei co do pozytywnego jej rozwiązania.
Grażyna Szumlicka-Rychlik dodaje z goryczą, że zbiory biblioteki przetrwały zawieruchy wojenne, by w wolnej Polsce być zagrożone.
Źródło: gazeta.pl