Na łamach portalu księgarskiego opublikowany został artykuł Gabriela Leonarda Kamińskiego „Ustawa o książce - szacunkowe koszty wprowadzenia”. To kolejny głos w dyskusji na temat proponowanej przez Polską Izbę Książki ustawy.
Proszę Państwa „Ustawa o książce” wróciła na wokandę. Toczą się stowarzyszeniowe, kuluarowe i internetowe dyskusje. Stawia się ją na równi z cudotwórczym panaceum, które - jak pisze grupa małych wydawców ZMOWA w swoim piśmie społeczno-kulturalnym - „ułatwi zakup wybranej książki w dowolnej księgarni” i „pozwoli na konkurencję z sieciami księgarskimi i hipermarketami”.
Pragnę się odnieść do pierwszego stwierdzenia. Otóż według tego zapisu obecna sytuacja rynkowa nie pozwala czytelnikowi na zakup wybranej książki w dowolnej księgarni. Nie wiem na jakiej podstawie autorzy wysnuli ten wniosek. Większość księgarni jeśli nie ma aktualnie na stanie poszukiwanego tytułu, sprowadza go na zamówienie. I tak jest od lat.
Drugie stwierdzenie - ustawa pozwoli na konkurencję z sieciami księgarskimi i hipermarketami - jest z gruntu fałszywe, i tu przychylam się do zdania Andrzeja K. w komentarzu na Portalu cytuję: „Kto zyska na ustawie? - tylko wielkie sieci księgarskie, które w bardzo prosty sposób mogą ją obejść, np. dodając do każdej sprzedawanej książki w stalej cenie darmowy gadżet (za który zapłaci wydawca); w ten sposób wykończą konkurencję tańszych sieci dyskontowych i małych księgarń”.