Środowisko bibliotekarzy jest podzielone - napisała Katarzyna Wójcik-Adamska w artykule zamieszczonym w „Rzeczpospolitej” z 21 marca. Chodzi o zapowiadaną przez resort sprawiedliwości deregulację zawodu.
Autorka informuje, że „oznacza to likwidację stanowisk bibliotekarzy dyplomowanych w bibliotekach akademickich i naukowych” oraz że „bibliotekarz dyplomowany to teraz najwyższy szczebel w karierze zawodowej. Aby go uzyskać, trzeba zdać egzamin przed powołaną przez ministra nauki i szkolnictwa wyższego komisją ds. bibliotekarzy”.
Zmiana będzie dotyczyła niewielkiej grupy, która pracuje w biblioteka uniwersyteckich i naukowych. Na 54 tys. bibliotekarzy jest ich mniej niż 400. W latach 1989-2010 egzamin zdały tylko 283 osoby. Bibliotekarze sami więc uznali, że nie warto być bibliotekarzem dyplomowanym. Dziś trzeba dokształcać się cały czas. Elita zawodowa nie jest tworzona poprzez zdanie raz w życiu egzaminu, tylko przez bieżącą pracę - powiedział „Rzeczpospolitej” Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej.
Natomiast inne stanowisko zaprezentowała cytowana również w „Rzeczpospolitej” Elżbieta Stefańczyk, przewodnicząca Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich.
Stowarzyszenie stoi na stanowisku, że nie należy uchylać art. 117 ustawy „Prawo o szkolnictwie wyższym”. W bibliotekach istnieje wiele stanowisk, na których są zatrudnieni studiów bibliotekoznawczych i innych, zaraz po ich ukończeniu. Zawód bibliotekarza zatem jest już zawodem otwartym. Bibliotekarze dyplomowani zaś stanowią najwyższy szczebel w karierze zawodowej. Spośród nich rekrutuje się kadra kierownicza i zarządzająca bibliotek akademickich i naukowych, odpowiedzialna za rewolucję technologiczną w bibliotekach oraz gwarantująca zachowanie odpowiednich standardów jakości pracy i usług dla czytelników - powiedziała przewodnicząca SBP.
Źródło: Rynek Książki