W PRLu przeżyłem co prawda ledwo trzy lata, ale pewna drobna historia, która przydarzyła mi się ostatnio, przypomniała mi opowieści ojca i dziadków o socjalistycznej przeszłości naszego kraju. Oto rzecz niby zwyczajna - chciałem kupić w prezencie urodzinowym dla nastoletniego kuzyna książkę. Konkretnie najnowszy tom z serii Eragon, którym się zaczytuje. Prosty wydawałoby się wypad do księgarni okazał się jednak poważną eskapadą, podczas której zbiegałem pokaźną część Wrocławia.
Otóż wchodzę do pierwszego salonu z książkami, zerkam na półkę z fantastyką, wynajduję trzy wcześniejsze części serii, ale tej, która mnie interesuje, nie ma. Niezrażony wzruszam ramionami, myśląc, że popularne to, to i dobrze schodzi, po czym ruszam do kolejnej księgarenki. Tam jednak zachodzi analogiczna sytuacja. Wszystkie pozostałe powieści z cyklu są, a tego jednego, najnowszego, nie. Coraz bardziej zafrasowany ruszam do trzeciej handlującej książkami placówki, która do tej pory jeszcze nigdy mnie nie zawiodła.
I co? I tam też pustka. Nie wierząc przerzucam kolejne książki: Eragon jeden, Eragon drugi, Eragon trzeci... a gdzie Eragon czwarty? No gdzie? Z takim właśnie pytaniem podchodzę do sympatycznej pani pilnującej asortymentu, a ta ze smutną miną oznajmia mi, że nie ma. „Jak to nie ma?” pytam „Wyprzedany?”, na co słyszę odpowiedź „Nie, nie – Empik ma to na wyłączność w pierwszych tygodniach sprzedaży”. Mocno już poirytowany pędzę więc do rynku, wchodzę do salonu na dział z książkami i od razu rzuca mi się w oczy wielki stół z wiszącym nad nim napisem „TYLKO W EMPIKU”, a tam nie tylko mój Eragon, ale cały tabun książek, o których głośno było w mediach. No jak w sklepie GeSowskim...
W najnowszym numerze „Gazety Wyborczej” ukazał się artykuł Izabeli Szymańskiej „Bunt wydawców”.
W tym roku Empik zwlekał z zapłatami wyjątkowo długo, wydawcy dostawali nawet tylko 10 proc. przeterminowanych wartości dostaw. Kiedy w październiku kilku wydawców zagroziło, że wstrzymają kolejne, Empik w różnej skali zapłacił. Jednak już po kilku tygodniach poinformował, że to ostatnie pieniądze, jakie otrzymali do końca roku - czytamy.
Kilkumiesięczne opóźnienia w płatnościach przez tak dużą sieć powodują zachwianie całego rynku księgarskiego.
Kiedy nie dostajemy pieniędzy na czas, zagrożona jest nie tylko płynność finansowa naszej firmy, ale także wszystkich, którzy z nami współpracują. To efekt domina, bo nie możemy zapłacić drukarniom, tantiem autorskich itd. Nie jesteśmy w stanie także zaplanować przyszłego roku: podpisać umów na nowe tytuły z licencjodawcami. To bardzo destabilizuje rynek - mówi, cytowany w artykule, Marek Dobrowolski, dyrektor handlowy wydawnictwa Nasza Księgarnia.
Wydawcy sformułowali, kolejne w tym roku, pismo do zarządu sieci. Chcą podpisać się pod nim m.in.: Nasza Księgarnia, Prószyński, Zysk i Ska, Czarne, Demart, Media Rodzina, grupa Helion czy grupa wydawnicza Publicat. Wydawcy myślą też o bardziej radykalnych rozwiązaniach, jak wpisanie Empiku do Krajowego Rejestru Długów. Po wstępnym zgłoszeniu do KRD Empik ma 30 dni, by uregulować chociaż część należności. Jeśli tego nie zrobi - wpis się uprawomocnia i wydawnictwo może zażądać od KRD upublicznienia sumy, na jaką zadłużona jest sieć.
Źródło: Rynek Książki