Każdy, kto miał przyjemność zawitać do Krakowa w dniach od 2 do 6 listopada, z pewnością przekonał się na własne oczy, że książki zniknąć nie mogą. Mimo jesiennej aury, pierwsze dni listopada stały się prawdziwą gratką dla wszystkich miłośników literatury, pisarzy i wszelkich spotkań, rozmów i dyskusji poświęconym książkom. A to za sprawą dwóch niezwykłych wydarzeń: 15 Krakowskich Targów Książki oraz 3 Festiwalu Josepha Conrada.
Targi Książki to święto literatury, które od lat gromadzi wielu czytelników, autorów, wydawców i wszystkich, którym bliska jest książkowa tematyka. W tym roku Targi odwiedziło ponad 34 tysiące osób, zaprezentowało się aż 535 wydawnictw, a niemal 400 twórców spotkało się z czytelnikami. Na stoiskach można było porozmawiać m.in. z prof. Władysławem Bartoszewskim, Grahamem Mastertonem, Marleną de Blasi, Alanem Bradleyem, Marianne Malone, Anną B. Ragde, Jackiem Dukajem, Januszem Głowackim, Julią Hartwig, Katarzyną Herbert, Marcinem Mellerem, Beatą Pawlikowską czy Andrzejem Pilipiukiem.
Wiele wydawnictw przygotowało niezwykle atrakcyjne zniżki, niektóre pozycje można było kupić nawet o połowę taniej. Wydzielono także specjalny sektor, tzw. salon nowych mediów, gdzie można było zapoznać się z najnowszym rozwiązaniami w dziedzinie e-booków, czytnikami i sprzętem pomocnym do cyfrowej obróbki książek. Jednak mimo nieuchronnego postępu technicznego, zwolenników papieru jest nadal wielu, a chwil, w których można przewracać kolejne kartki pasjonujących powieści siedząc w miękkim fotelu i popijając gorącą herbatę, nawet najdoskonalszy czytnik jeszcze długo nie zastąpi.
Największe tłumy przybyły na Targi oczywiście w sobotę i niedzielę, dlatego organizatorzy na te dwa dni przygotowali najciekawszą ofertę. W sobotnie samo południe odbyło się wspólne odczytanie wiersza Miłosza „Ale książki”, oparte na zasadzie flash mobu, w którym wzięło udział około 10 tysięcy osób.
Swoje książki podpisywali m.in. Elżbieta Dzikowska, Jacek Dehnel, Ignacy Karpowicz, Marek Krajewski, a także Maria Czubaszek i Artur Andrus, do których czytelnicy stali w długiej kolejce nieprzerwanie ponad dwie godziny, mimo że już po godzinie zabrakło najnowszej pozycji autorów „Każdy szczyt ma swój Czubaszek”. Chyba najlepszym podsumowaniem dla całej imprezy są słowa prof. Jana Malickiego z Biblioteki Śląskiej w Katowicach:
„Stała się rzecz niesamowita. Na Targach zintegrowały się wszystkie środowiska związane z książką: uniwersytet, twórcy, laureaci, ale również i ci, którzy książki tworzą. Udało się stworzyć pewną nową jedność tych środowisk i głęboko wierzę w to, że w przyszłości będzie to procentować”.
Dla wszystkich, którzy pragnęli jeszcze bardziej nasycić się obcowaniem z literaturą i jej autorami, wspaniałą okazją stał się, trwający równolegle z Targami, Conrad Festival 2011. Międzynarodowy Festiwal Literatury im. Josepha Conrada zaprasza twórców z całego świata, przedstawicieli odmiennych kultur, języków i filozofii. To prawdziwa uczta intelektualna, będąca równocześnie okazją do postawienia nurtujących pytań i wejścia w polemikę z ulubionym pisarzem.
Czytelnicy mogli porozmawiać na temat najnowszej powieści Manueli Gretkowskiej, podyskutować na temat „Przekładu i polityki”, z Andrejem Chadanowiczem, Susan Bernofsky, Andersem Bodegardem i Adamem Pomorskim. Mieli także możliwość poznać literackie, jazzowe i filozoficzne konotacje w rozmowie z Markiem Bieńczykiem lub dowiedzieć się więcej na temat eugeniki na spotkaniu z Maciejem Zarembą Bielawskim, autorem książki „Higieniści”.
Dziennikarz przybliżył nie tylko założenia szwedzkich eugeników, ale udzielił odpowiedzi również na pytania związane z kondycją współczesnej Szwecji, pewnego rodzaju mitem szwedzkiego modelu. Opowiedział o swoich doświadczeniach imigranta, zderzeniu kultur, wspominając na koniec, nieco przewrotnie, o świetnej szwedzkiej książce, nie tłumaczonej do tej pory na język polski, a stawiającej w tytule intrygujące pytanie: „Czy Szwed to też człowiek?”.
Oprócz spotkań autorskich, festiwalowi towarzyszyło wiele imprez kulturalnych, koncertów, wystaw czy przedstawień teatralnych.
Już po raz trzeci środek jesieni w Krakowie staje się świętem wszystkich bibliofilów i są poważne szanse, by ta pora roku stała się dla nich ulubioną. Do zobaczenia za rok!
nad. Małgorzata Woźniak