W tym roku przywódcy państw G8 rozmawiali także o internecie. W oświadczeniu wydanym po szczycie G8 znajdujemy takie słowa, jak "otwartość", "neutralność" i nawet "wolność", ale jest też mowa konieczności ochrony własności intelektualnej poprzez współpracę ze wszystkimi uczestnikami rynku. To może się wiązać ze zjawiskami innymi niż otwartość, neutralność i wolność. Szczyt był poprzedzony imprezą e-G8 Forum, na której spotkały się osoby związane z internetem i e-biznesem. Mówiono, że impreza ta będzie zasłoną dymną dla rozmów niebezpiecznych dla przyszłości internetu, które odbędą się tak naprawdę w trakcie szczytu G8. Obawy te potwierdziły ustalenia gazety Marianne, która podała, że Sarkozy nie chciał rozmawiać o wolności słowa w sieci oraz o problemach cyber-dysydentów. Sam prezydent Francji, zabierając głos na e-G8 Forum, mówił o potrzebie kontrolowania internetu, jakby potwierdzając te obawy.
W ubiegły piątek zakończył się "prawdziwy" szczyt G8, na którym przyjęto deklarację pt. "Odnowione zobowiązanie na rzecz wolności i demokracji". Można je czytać w języku angielskim i francuskim. Internetowi poświęcony jest cały drugi rozdział dokumentu. Deklaracja ze szczytu w Deauville przyznaje, że internet jest ważny dla społeczeństw, rozwoju gospodarczego, efektywnej administracji państwowej, edukacji itd. Jest również mowa o tym, że otwartość, przejrzystość i wolność są tymi czynnikami, które wpłynęły na sukces internetu i muszą zostać zachowane. Są nawet wzmianki o uwzględnianiu praw podstawowych, ale zaraz obok tych uniwersalnych kwestii jest stawiana ochrona własności intelektualnej. W dokumencie czytamy:
Mając na względzie ochronę własności intelektualnej, w szczególności praw autorskich, znaków towarowych, tajemnic handlowych i patentów, dostrzegamy potrzebę posiadania krajowych praw i ram dla lepszego egzekwowania prawa (...) Uznajemy, że efektywna implementacja własności intelektualnej wymaga właściwie międzynarodowej współpracy odpowiednich stron, włączając w to sektor prywatny.
Deklaracja z Deauville przyznaje, że użytkownicy internetu powinni być świadomi odpowiedzialności, jaką podejmują, umieszczając informacje w sieci. Zdaniem uczestników szczytu konieczne jest wypracowanie "wspólnych podejść", które będą brane pod uwagę w ramach prawnych. Odnosi się to raczej do problemów takich, jak serwisy społecznościowe, ale niewiele jest w dokumencie o tej ochronie prywatności, która dotyczy np. sfery komunikacji. Początkowe deklaracje są budujące, ale im dalej brniemy w dokument, tym bardziej wydaje się on dyplomatyczną i wygładzoną wersją założeń, jakie przyświecają paktowi ACTA lub ustawom w rodzaju PROTECT IP. Współpraca ze wszystkimi uczestnikami rynku może oznaczać np. filtrowanie sieci przez dostawców internetu w celu ochrony praw autorskich.
Komentarze dotyczące ustaleń z G8 są podzielone. Organizacje związane z przemysłem rozrywkowym pochwaliły głowy państw w oświadczeniu, które możemy przeczytać m.in. na stronie IFPI.
- Z zadowoleniem przyjmujemy rozpoznanie na szczycie G8 potrzeby wprowadzenia praw i ram prowadzących do lepszego egzekwowania prawa. Przyklaskujemy również zobowiązaniu do zapewnienia efektywnych działań przeciwko własności intelektualnej w świecie cyfrowym - czytamy w oświadczeniu przedstawicieli przemysłu.
Coś innego ma do powiedzenia grupa obywatelska La Quadrature du Net, zainteresowana obroną otwartego internetu.
- Po zwołaniu największych biznesów internetu na niedorzeczne ćwiczenia public relations liderzy G8 przejmują teraz ich żądania. To oświadczenie potwierdza, że cały bestialski sojusz między rządami i wielkimi firmami jest czymś, czym użytkownicy internetu powinni się martwić i czymś, przeciwko czemu trzeba się mobilizować - stwierdził Jérémie Zimmerman, współzałożyciel i rzecznik La Quadrature du Net.
Źródło: Dziennik Internautów