Polecamy

Silne kobiety, wielkie namiętności i niepowtarzalny klimat – nowa seria Ewy Cielesz "Zakryte lustra" już w księgarniach.

Data dodania: 23.05.2022

Silne kobiety, wielkie namiętności i niepowtarzalny klimat – nowa seria Ewy Cielesz

Silne kobiety, wielka historia, miłość i codzienność XIX-wiecznej polskiej ziemiańskiej rodziny –  Sny i przebudzenia to pierwszy tom nowej serii Ewy Cielesz pod tytułem Zakryte lustra. Autorka nadała opowieści niepowtarzalny klimat. Są w niej romantyzm, ludzkie namiętności, walka o wolność i uniwersalne wartości – a w tle toczy się historia Polski.  Zapraszamy do Przylipia.

 

Sny i przebudzenia wprowadzają czytelnika w klimat dziewiętnastowiecznej rozdartej przez zaborców Polski – Ewa Cielesz barwnie i z wyczuciem opisuje codzienne czynności,  zwyczaje, pragnienia, nadzieje i rozczarowania – ukazując żywy, pełen fascynujących detali obraz ówczesnego świata i równie interesującą paletę charakterów.

Kilka dni przed wybuchem Powstania Listopadowego w rodzinie Stalickich, wywodzącej się ze średniozamożnego ziemiaństwa, przychodzi na świat Zosia. Chowana inaczej, niż nakazuje tradycja, bo na niezależną, wykształconą i wolną kobietę, a nie tylko na wzorową i uległą panią domu, wyrośnie na kobietę, która nie poddaje się w obliczu najtrudniejszych wydarzeń i wyborów – opowiada o książce autorka i dodaje, że życie Zosi, a potem losy kolejnych pokoleń Stalickich toczyć się będą na tle wydarzeń historycznych. Ale to później, opowieść zaczyna się w Przylipiu.

Zapraszamy na spotkanie z autorką w czasie Warszawskich Targów Książki w niedzielę 29 maja w godz. 11.00-12.00 na stoisku wydawnictwa Axis Mundi (namiot nr 5, przy Teatrze Studio). 

*** fragmenty książki  ***

Smukła, wysoka sylwetka Rozalii przemykała między drzewami zacienionego o tej porze sadu, którędy prowadziła ścieżka na rozciągniętą pod brzozowym zagajnikiem polanę. Tam najczęściej zbierała zioła, które suszyła później w przewiewnym miejscu. Sporządzała syropy i nalewki, maści i napary, by w razie potrzeby nieść pomoc okolicznym pacjentom i mieszkańcom dworu. Zazwyczaj to właśnie dwór pełnił rolę apteki, a ich właścicielki przejąwszy umiejętności od swoich matek i babek, doskonaliły je jeszcze własnym doświadczeniem, podszeptami przyjaciółek i czytaniem artykułów zamieszczanych w poradnikach. Po tych osobliwych kursach niosły pomoc cierpiącym najlepiej jak umiały. O innej opiece medycznej nie mogło być mowy, gdy na kilka wsi wypadał zaledwie jeden wykształcony doktor. Dlatego każda szanująca się ziemianka dysponowała przeznaczoną na medykamenty szafą apteczną, którą sama wyposażała, porządkowała i pilnowała przed niepowołanymi rękami. Rozalia mogła być dumna ze swojej apteczki, do której miała szczególne upodobanie. Interesowała się medycyną i wciąż zgłębiała jej tajniki. Tym bardziej, że w sieni skromnego dworku, zwłaszcza jesienią, tłoczyły się wiejskie kobiety w przesiąkniętych wilgocią kapotach, rozpalone gorączką dzieci wtulone w ramiona matek i kaszlący chłopi z ciężkim, świszczącym oddechem. (…)


– Ja nic nie wiem – machnęła ręką kucharka.

– E, niemożliwe – rzekła przymilnie Wiesia i trąciła łokciem Kazię. –  Jest coś, o czym Aniela nie wie?

– No, może coś tam wiem. Ale tylko tyle, ile o uszy mi się obiło – zaznaczyła i podwijając uporczywie opadający rękaw płóciennej koszuli, obwieściła przyciszonym głosem: –   Podobno Zygmuś chciał się kiedyś żenić, ale panna w ostatniej chwili się rozmyśliła więc on przy bracie został. Kiedy Jan, to znaczy jego brat ożenił się z naszą panią, to Zygmunt tutaj, do Przylipia za nim przyjechał.

– Rezydent na utrzymaniu brata – pokręciła głową Wiesia i spojrzała znacząco na Kazię.

– Niby na utrzymaniu brata – sprostowała z niezadowoleniem Aniela. – Ale tak naprawdę spadł na głowę pani Walerii, bo dom do niej należy, a nie do Jana.

– Jan siedział u teściowej, a ta niedojda, Zygmuś u Jana? –  podsumowała z fałszywą ciekawością Wiesia, ponieważ doskonale o tym wiedziała. Chciała jednak sprawić przyjemność Anieli, która lubiła poczuć się ważna, a tak właśnie się czuła, ilekroć uchylała rąbka sekretów Stalickich. Pracowała tu najdłużej i bardziej od innych była związana z tą rodziną. Już jej matka służyła jako kucharka u pani Walerii, a ona, Aniela, przyszła do pomocy, gdy rozpoczynała piętnasty rok życia.

– A co mi tutaj opowiadasz? – oburzyła się kucharka. – Jan po próżnicy nie siedział. Pani Waleria wtedy była już wdową. Jej starsza córka, Felicja za mąż wyszła i wyniosła się do sąsiedniej wsi, do męża, więc Rozalii wypadło z mężem przy matce zostać. I dobrze się stało, bo Jan pracowity był i mądry. Pięknie majątkiem zarządzał. 

– Aż umarł – dopowiedziała Wiesia.

– Aż umarł – zgodziła się Aniela i obejrzała się na drzwi, jakby chciała coś dodać. W efekcie zrezygnowała i machnęła tylko ręką.

–  A Zygmunt został – rzuciła Wiesia, zerkając na Kazię.

–  Ano został – westchnęła kucharka i skrzywiła się z niesmakiem.

Gospodyniami w Przylipiu są trzy kobiety: najstarsza Waleria, jej córka – Rozalia oraz najmłodsza z nich, córka Rozalii, Eliza. Mieszka z nimi mąż Elizy – Jan oraz niedoszły poeta, jego wuj Zygmunt. W rodzinie panuje względna harmonia, każdy zna swoje miejsce, zajmuje się własnymi sprawami lub sprawami dworku. Życie się toczy znanym torem.

Umierająca pani Waleria, wszystkie kosztowności przekazuje Elizie, dla córki, którą ta nosi pod sercem. Dla Zosi. Śmierć staruszki zaburza równowagę w rodzinie. Na jaw wychodzą dawno skrywane tajemnice i niewypowiedziane urazy. A potem – jak w życiu: ktoś kogoś pokocha niechcianą miłością, ktoś zdradzi, ktoś okaże miłosierdzie, a w gabinetach i karczmach toczyć się będą rozmowy o zbliżającym się powstaniu, które zupełnie odmieni życie Polaków. 


– A cóż z biżuterią matki? Nie dążysz przecie do łakomienia się na wszystkie jej błyskotki?

Eliza poczuła na policzkach rumieniec zażenowania, chciała powiedzieć, co myśli o sugestii Felicji, która nawet w takiej chwili nie mogła powstrzymać się przed chciwością.

– Myślę droga siostro, że nie pora na takie dysputy – odparła Rozalia, której szyję i policzki pokryły rozległe, różowe plamy. – Matka, póki co, klucza z szyi nie zdjęła i majątkiem nie zadysponowała. Tym szczególnym majątkiem – podkreśliła. – Poza tym jeszcze żywa leży, więc pewnie nieraz w jej oczy przyjdzie ci spojrzeć i ze wstydu płonąć.

Felicja uśmiechnęła się nieznacznie. Piękna i kosztowna biżuteria skrywana w żelaznej skrzynce, do której kluczyk na złotym łańcuszku spoczywał na zwiędłej szyi konającej, warta była folwarku z inwentarzem. Waleria nie otworzyła kufra ani razu, nawet po śmierci męża, gdy niedopilnowane gospodarstwo  mocno podupadło. Rozalia rozumiała, że matka nie czuła się właścicielką tych skarbów, bo wciąż wierzyła, że zgłosi się po nie prawowity spadkobierca. Felicja była innego zdania. Uważała, że kosztowności dawno powinny być sprawiedliwie rozdzielone.  Teraz, gdy matka odejdzie, Felicja nie da się tak łatwo zbyć. Będzie walczyć o należną jej część na posag dla Małgorzaty. Ale dobrze, póki chora nie wydała ostatniego tchnienia, może udawać obojętność.

Nikt więc nie dostrzegł w niej zapalczywości, gdy siląc się na spokój, skinęła na lokaja i zażądała mniej wypieczonej porcji kurczęcia. Rozalia zaś, chcąc  pominąć niewygodny temat, lekko podniesionym z irytacji głosem zaczęła namawiać gości do spożywania posiłku, częstować plastrami pieczonego mięsa i świeżą sałatą.


Ewa Cielesz – pisarka, reżyserka i instruktorka teatralna. Pisze scenariusze, opowiadania, wiersze dla dzieci i dorosłych. Autorka bestsellerowej trylogii Córka cieni i Pochyłe niebo oraz poczytnych powieści: Słońce umiera i tańczy, Szepty stepowe, Niskie drzewa, Wiedźmy, Tango.


Wydawnictwo: Axis Mundi
ISBN:  978-83-66451-19-3
Oprawa: miękka
Liczba stron: 366
Cena: 39,90
Premiera: 6 kwietnia 2022


Projekt SBPProjekt SBP
Projekt SBPProjekt SBP
Projekt SBPProjekt SBP
Serwis SBPSerwis SBP
Projekt SBPProjekt SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP