Polecamy

Lokalnie dociekliwi

Data dodania: 21.10.2016

Lokalnie dociekliwi

Poznali się wszyscy w Pruszkowie pod Warszawą, na zjeździe Szkoły Inicjatyw Strażniczych. Choć osób było kilkadziesiąt i każda przyniosła własną historię, łączyło ich wspólne doświadczenie strachu i osamotnienia. Bo w małych miejscowościach niewielu jest odważnych, by patrzeć władzom na ręce. Jeśli ktoś bierze się za obywatelską kontrolę, zazwyczaj działa sam. O swoich doświadczeniach opowiadają lokalni strażnicy...

W Lubartowie rozbiło się jajko. O szybę na pierwszym piętrze u Anny Gryty. To było ostrzeżenie, żeby z siostrą nie mieszała się w nieswoje sprawy. Podwarszawska gmina dociekliwą mieszkankę ostrzegła w inny sposób. Listonosz przyniósł ultimatum: albo przestanie kontrolować i krytykować urząd, albo zapłaci 200 tys. odszkodowania.

Za innym zaangażowanym mieszkańcem jeszcze innej gminy dzień w dzień cierpliwie przez wiele tygodni jeździł radiowóz. Żeby od czasu do czasu wylegitymować obywatela. Tak na wszelki wypadek.

To nie jest tak, że pewnego dnia budzisz się z szaloną potrzebą kontrolowania. Zwykle jest impuls – wyjaśnia Michał Stępniak z podlubelskich Fajsławic. – W moim przypadku, plany budowy elektrowni wiatrowej. Na inwestycji zyskać mieli rolnicy wynajmujący grunt pod wiatraki, w tym wielu radnych gminy. Stracić – wszyscy pozostali.

Źródło: ngo.pl


Projekt SBPProjekt SBP
Projekt SBPProjekt SBP
Projekt SBPProjekt SBP
Serwis SBPSerwis SBP
Projekt SBPProjekt SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP