20 lutego 2014 r. Polska Izba Książki zorganizowała konferencję prasową „Na ratunek książkom! Projekt ustawy o jednolitej cenie książek” w Centrum Prasowym PAP w Warszawie. W konferencji wziął udział Włodzimierz Albin (Prezes Polskiej Izby Książki), Bogdan Szymanik (wydawca i księgarz, właściciel Wydawnictwa Bosz) oraz mecenas Maciej Ślusarek (autor projektu ustawy, Kancelaria LSW).
Spotkanie rozpoczęto od przywołania statystyk czytelniczych i księgarskich. Oprócz znanych liczb dotyczących poziomu czytelnictwa i sięgania po e-booki czy audiobooki, zaprezentowano dane dotyczące samych książek i księgarń. W ciągu ostatnich 5 lat zamknięto tych ostatnich ponad 700, z każdym miesiącem niestety zamykane są kolejne. Natomiast liczba wydawanych książek z każdym rokiem rośnie, w 2012 roku zostało wydanych 34 147 woluminów, ciężko jest jednak stwierdzić, gdzie te wszystkie książki się podziały, bo nie widać ich w księgarniach.
Natomiast odwrotnie proporcjonalnie do wzrostu liczby tytułów spadają nakłady tychże, co jest równoznaczne z wyższymi kosztami druku i co za tym idzie wzrost cen książek. Ustawa ma za zadanie powstrzymać przede wszystkim upadek niektórych wydawnictw, a także masowe zamykanie księgarń. W każdym mieście czytelnik powinien mieć możliwość kupna książek, spotkania z profesjonalnym księgarzem i dostęp do pełnej oferty wydawniczej. Obecne zasady panujące w branży doprowadzają do tego, że tzw. sieciówki czy supermarkety mogą bez opamiętania przeceniać książki, nawet takie, które ukazują się kilka dni wcześniej. Jak skomentował Bogdan Szymanik, „gorzej już być nie może, zatem może być tylko lepiej...”.
Przykład Francji czy Niemiec pokazuje, że taka ustawa ma sens. Wbrew pozorom nie przyczyniła się w tych krajach do drastycznego spadku sprzedaży książek, ale pomogła utrzymać podupadające księgarnie, rozszerzyła zasięg dystrybucji książek, a z czasem sprawiła, że ceny zaczęły spadać – bowiem, kiedy cena danego tytułu była wszędzie jednolita, wydawcy nie musieli nadrabiać strat z powodu sieciówkowych rabatów i nie zawyżali cen nowości.
Jak podkreślił prezes PIK, Włodzimierz Albin, pozytywnych skutków ustawy będzie przynajmniej kilka. Zwiększy się oferta tytułów, jak ich jakość – ta część pieniędzy, która obecnie ma uzupełniać straty zostanie przeznaczona na ambitniejszą literaturę, której z wiadomych względów nie można drukować w tak samo wysokich nakładach jak tytułów popularnych. Takie wydawnictwa jak chociażby Słowo/Obraz/Terytoria, które jest zagrożone likwidacją, będą mogły stanąć na nogi i utrzymać swój profil. Ponadto wreszcie uda się zadbać o pozycje starsze, sprzed kilku miesięcy, czy lat, które w naturalny sposób będą mogły zostać wprzęgnięte w tryby promocji, rabatów i specjalnych ofert, w miejsce nowości, na zasadzie zdrowej konkurencji.
Oczywiście żaden pomysł nie ma tylko dobrych stron. Póki co, ustawa obejmuje tylko książki w formie papierowej i audiobooki, ponieważ kwestia e-booków wciąż do końca nie została uregulowana w UE. Ponadto zakłada stały, niezmienny rabat (15% i 20%) dla wszystkich wydawnictw w przypadku specjalnych okoliczności (np. Targi Książki) czy dla bibliotek, co może skutkować nie tylko zniechęceniem czytelników do odwiedzania literackich imprez (na których zawsze mogli liczyć na różnorodne i wyższe upusty), jak i jeszcze znaczniejszym brakiem nowości w wielu bibliotekach. Kij ma zawsze dwa końce. Jednak, jeśli nie będzie się próbowało czegoś zmienić, z pewnością lepiej z książkami na pewno nie będzie...
nad. Małgorzata Woźniak