Można dzieciom podsuwać gotowe odpowiedzi. Być przekonanym, że mamy święte prawo wytyczania im ścieżek życiowych. Walczyć o wychowywanie dzieci zgodnie z tym, jakimi drogami my poszliśmy. Można też pokazywać dzieciom różne możliwe ścieżki, pomagać zadawać kolejne pytania, wspierać w fascynującej i czasami męczącej podróży.
Pamiętam to niekomfortowe uczucie, gdy zamiast "tak-tak", "nie-nie" słyszy się kolejne pytanie, prowokujące do dalszych poszukiwań. Strasznie to niewygodne. Tylko czy w życiu chodzi o wygodę?
Nie wszyscy zgadzają się z prawem dzieci do poszukiwań własnych odpowiedzi.
Być może świat dzieli się na tych, którzy mają jedynie słuszne odpowiedzi i żądają dla dzieci jedynie słusznej wizji świata oraz na tych, którzy sądzą inaczej. Gdzieś jeszcze są wszyscy Ci, którzy w sondażach wybierają opcję "nie mam zdania" lub ci, którym się po prostu nie chce.
A dzieci? Kilkulatkowie mają niesamowitą zdolność mnożenia pytań, przyglądania się - zdawałoby się - oczywistościom. A potem nagle z tego "wyrastają". Predyspozycja do stawiania znaków zapytania jakoś się stępia, a wraz z nią czasami i ciekawość.
Seria Dzieci Filozują, którą rozpoczyna pierwsza część Uczucia, co to takiego? to przewodnik dla dorosłych, którzy chcieliby się zaopiekować tymi skłonnościami. I pomoc dla dzieci, które nie mogą liczyć na takie wsparcie. A może chcą po swojemu. Dla tych, którzy wbrew oczywistością chcą się przekonać się, że myślenie do naprawdę fajna zabawa. I nigdy nie ma tutaj "jedynie słusznych odpowiedzi". Pojęcie "błędu" tutaj nie istnieje. Odwiedzamy kolejny przystanek w poszukiwaniach.
Książka dzieli się na 6 części: "Dowody miłości", "Zazdrość", "Konflikt", "Miłość", "Przyjaźń", "Nieśmiałość". Każda strona to ważne pytanie, kolejny krok drążący dany temat i wskazówki - kolejne pytania, które zbijają z tropu, wprawiają w zadumę, mogą rozbawić czy wskazać kolejny kierunek poszukiwań. Wszystko to bardzo blisko codzienności dziecka: skąd wiesz, że rodzice Cię kochają? Czy opieka jest wystarczającym dowodem? Czy nie jest to obowiązek? A całowanie? Czy zawsze to lubimy? A jeśli ktoś chce dać nam "wszystko" to czy jest to wystarczającym dowodem na miłość? Co z tymi, którzy nie są w stanie dać wiele swoim dzieciom? Zazdrość? Kłótnia? Rywalizacja o względy??? Nieśmiałość? Obawy przed opinią kolegów z klasy?
Każde pytanie spotyka się z kolejnym. I one właściwie nigdy się nie kończą. To niewygodne, ale odpowiedzi trzeba szukać na własną rękę. Każdy rozdział kończy swoiste podsumowanie danego tematu. To wskazówki i wsparcie.
Swoistym komentarzem do tych wszystkich pytań są ilustracje Serge'a Blocha: dowcipne, zaskakujące prostotą i twórczym podejściem do tego jak wykorzystać otaczające przedmioty, nadać im "drugie życie". Wprowadzają dużo emocji, stylizowane na dziecięce, rysunkowe, komentarze nawiązują pakt z odbiorcą książki, zapraszając go w fascynującą podróż po nie - oczywistościach świata.
Uczucia, co to takiego? nie jest książką, którą po prostu "się czyta". Ona prowokuje do myślenia, popycha do poszukiwania, podsuwa wędkę i zachęca do samodzielnych wypraw. Rodzic może być na początku przewodnikiem, ale uwaga! jeśli chcecie dziecko pokorne i przytakujące, radzę omijać książki Oscara Brenifiera. Bo i nowa seria, i jego książki, które już wcześniej się pojawiły na naszym rynku (Prawda według Niny, Szczęście według Niny) zachęcają dziecko do samodzielności w podejmowaniu decyzji, do rozumienia swoich uczuć i... odpowiedzialności. Rzadko kiedy pokrywa się to z tradycyjnie w Polsce rozumianym posłuszeństwem dzieci. A więc kolejna rewolucyjna, "zaraza myślenia", która nadciąga tym razem z Zachodu?
Dla tych, którzy obawiają się tak zagrożenia "tradycyjnych wartości" i z Północy, i z Zachodu (a może i ze Wschodu i Południa) - ważne pytanie: Co to znaczy kochać (także bliźniego)? Czy żądać dla tego drugiego, tego, czego pragniemy dla siebie?!
Dawno temu Sokrates zadając pytania poszukiwał wiedzy. Podobno także uczył. Dzisiejsza szkoła, rodzina i wszelkie instytucje często wprawiają dzieci w przyjmowaniu prawd, reguł i dogmatów (które niekoniecznie nimi są). Dorośli, często dalece zaangażowani w walkę o słuszność swoich racji zapominają, że warto wrócić do sztuki zadawania pytań. Ich poszukiwanie to całkiem ciekawa przygoda, czasem na "drugą stronę świata". To co, pod podszewką oczywistości jest całkiem interesujące. I warto zapytać "Co to takiego?" Uczyć się razem z naszymi dziećmi...
Anna Mrozińska
http://pozarozkladem.blogspot.com