Dnia 30 września obchodzimy Międzynarodowy Dzień Tłumacza. Instytut Książki od wielu lat współpracuje z tłumaczami literatury polskiej. Oferuje im wsparcie w postaci programów (Program Translatorski ©Poland, Sample Translations ©Poland), pobytów stypendialnych (Kolegium Tłumaczy) czy nagród (Found in Translation, Transatlantyk).
Co cztery lata Instytut Książki organizuje Światowy Kongres Tłumaczy Literatury Polskiej, który jest świetną okazją do bezpośredniego kontaktu z polską kulturą, ale również i z innymi tłumaczami. Stworzona została również internetową bazę tłumaczy literatury polskiej, która prezentuje ich dorobek translatorski.
Przy tej okazji został przeprowadzony wywiad z Dyrektorem Instytutu Książki, Panem Grzegorzem Gaudenem.
TOMASZ SURDYKOWSKI: Czy działania podejmowane na rynku tłumaczeń przez instytucje publiczne, takie jak Instytut Książki, to środek zapobiegawczy i wyjątkowy, wynikający z trudnej sytuacji samych tłumaczy i branży wydawniczej w ogóle, czy może obecność państwa w tej dziedzinie to rzecz, do której powinniśmy przywyknąć? Rzecz całkiem normalna?
GRZEGORZ GAUDEN: To dobre pytanie. Żeby na nie odpowiedzieć, musimy na początku sprecyzować, na jakich to rynkach tłumaczeń my, Instytut Książki, jesteśmy obecni. Nasza działalność obejmuje przede wszystkim wspieranie tłumaczeń na inne języki, zatem jesteśmy widoczni w największej mierze na rynkach zagranicznych, niemniej w pewien sposób wspieramy również przekłady książek na język polski z innych języków, dzieje się to jednak w ramach osobnego ministerialnego programu o nazwie „Literatura”. Dotyczy on m.in. tłumaczenia wybitnych dzieł literatury światowej na język polski, które nie mają szans komercyjnych, a powinny znaleźć się w obiegu kulturowym. W obu przypadkach, jednego i drugiego wsparcia, można powołać się na nieczęsto przywoływaną w Polsce kategorię zawodności rynku. Nawet najwięksi liberałowie przyznają, że są takie dziedziny, w których prawa wolnorynkowe zawodzą, i do tych dziedzin należy bez wątpienia literatura. Sam rynek nie jest w stanie sprawić, by zagraniczni wydawcy masowo zainteresowali się polskimi książkami i ryzykowali własne fundusze, by promować polskich autorów. Polska nie jest potęgą gospodarczą i polityczną, polskiej literaturze, pomimo jej wyśmienitej reputacji w intelektualnych kręgach na całym świecie, trzeba niekiedy pomóc. W tym momencie wkraczamy my, pozwalając zagranicznemu wydawcy ograniczyć ryzyko związane z wydaniem polskiej książki. Pomoc publiczna jest niezbędna, by polska literatura była obecna, przynajmniej w tej skali, na rynkach zagranicznych.Co taka pomoc obejmuje?
Opłacamy koszty tłumaczenia, a niekiedy nawet licencji. W ramach naszego flagowego programu ©POLAND dofinansowujemy publikację około stu książek rocznie, które w innym przypadku nie miałyby większych szans na ukazanie się. Wśród nich znajdują się utwory polskich Noblistów – do teraz zbieramy żniwo zeszłorocznych programów związanych z Rokiem Miłosza – ale też kryminały Krajewskiego czy powieści Sapkowskiego. Takie decyzje, podejmowane przez naszych ekspertów, są każdorazowo dyskutowane – w sytuacji, w której wydawca zamierza, powiedzmy, opublikować kolejną książkę danego polskiego autora, zdarza się, że odstępujemy od przyznania dotacji, przekonani, że po wstępnym wsparciu następne książki autora poradzą sobie na rynku samodzielnie. Na ekspercką decyzję wpływa szereg czynników, od wartości literackiej dzieła, po język, na który ma zostać przełożony utwór. Nie jest wielką tajemnicą, że książka opublikowana w języku angielskim ma niezmiernie większe szanse przyciągnąć uwagę innych wydawców. Takie tłumaczenie to niemal argument marketingowy, czego nie można powiedzieć – nie urażając nikogo – o przekładzie np. na któryś z małych języków kaukaskich. Celem ostatecznym pozostaje dla nas obecność polskiej literatury za granicą.
Źródło: Instytut Książki