Zbiórki pieniędzy przez internet poddane całkowitej kontroli urzędników? Czegoś takiego chce Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji proponując kosmetyczne zmiany w Ustawie o zbiórkach publicznych. Problem w tym, że ta ustawa z 1933 nadaje się raczej do uchylenia niż do poprawiania, a nakładanie urzędowych kajdan na zbiórki internetowe i sms-owe z pewnością nie jest dobrym pomysłem.
Jednym z bardziej fascynujących zjawisk związanych z internetem jest tzw. crowdfunding, nazywany też finansowaniem społecznościowym. Mamy z nim do czynienia, gdy jakiś twórca lub wynalazca startuje z projektem i prosi internautów o datki na realizację, często oferując coś w zamian np. egzemplarz płyty wydanej dzięki wsparciu internautów. Nierzadko zbieranie pieniędzy odbywa się za pośrednictwem specjalnego serwisu do szukania wsparcia, takiego jak Kickstarter.
13 czerwca Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zaproponowało poprawkę do Ustawy o zbiórkach publicznych. MAC zaproponowało po prostu, aby w art. 1 tej ustawy (z 1933 roku!) nie mówić już o „zbieraniu ofiar w gotówce lub naturze”, ale wprowadzić pojęcie „środków pieniężnych”. Ponadto w art. 5 ustawy ma się pojawić termin „wykorzystanie instrumentów płatniczych”.
Oznacza to, że każdy kto chce przeprowadzić zbiórkę przez internet będzie musiał:
Obecnie nasze prawo nie reguluje zbiórek internetowych czy SMS-owych i jest to lepsze niż nadmiar regulacji. Prawnik Piotr Waglowski w swoim serwisie Vagla.pl tak komentuje sytuację.
W międzyczasie uzyskaliśmy wyrok Sądu Rejonowego w Krakowie, w którym sąd uznał, że przepisy rozporządzenia do ustawy są z tą ustawą sprzeczne (wykraczają poza delegację ustawową). W efekcie sąd uniewinnił tego, którego obwiniano o naruszenie przepisów o zbiórkach publicznych. Dziś można przeprowadzić zatem taką „zbiórkę”, a właściwie, to przyjąć darowiznę via Sieć, bo przepisy o zbiórkach - zgodnie z przywołanym wyrokiem, nie mają tu zastosowania. Nie oznacza to, że nie mają tu zastosowania przepisy podatkowe. (...) To, co proponuje MAIC, to - jak uważam - próba „uszczelnienia” przepisów (by podobny wyrok, jak w Krakowie, już się nie zdarzył), nie zaś próba poprawienia sytuacji.
Źródło: Dziennik Internautów