Badania mówią, że zwiedzający muzea statystycznie spędzają przed każdym dziełem sztuki osiem sekund. Wchodząc do muzeum, czujemy się zmuszeni do obejrzenia wszystkich dzieł, które się w nim znajdują.
Efekt? Odbywamy maratony po dziesiątkach sal muzealnych, po których jesteśmy zmęczeni, źli i szukamy najbliższego miejsca, w którym można zjeść obiad rekompensujący wszystkie niewygody zwiedzania muzealnego. Co najgorsze - nie pamiętamy, co oglądaliśmy.
Lekarstwem na tego typu bierne i męczące zwiedzanie jest ruch Slow Art - Wolnej, a raczej Powolnej Sztuki. Jednego dnia w roku, muzea na całym świecie zrzeszone pod szyldem Slow Art Day organizują specjalne wydarzenie, którego celem jest zwiedzanie muzeów z założeniem obejrzenia pięciu obiektów. Zatrzymania się nad nimi chwilę, zastanowienia się, oceny, czy obiekt się nam podoba, czy nie. Czy jakoś się z nim utożsamiamy, czy jednak jest dla nas niemy. Wyciągnięciem pewnych wniosków samemu, bez dodatkowego komentarza, zanurzenie się w dzieło sztuki sam na sam.
Slow Art to delektowanie się sztuką, czerpanie z niej inspiracji - w końcu inspirowanie powinno być jedną z podstawowych funkcji muzeów.
28 kwietnia 2012 o godzinie 12.00 kilka muzeów na terenie całego kraju otworzy swoje podwoje zwiedzającym. W każdym z nich zostanie wybranych pięć dzieł - pod każdym będzie stał ktoś, kto nie będzie zwykłym przewodnikiem. Będzie to osoba, której celem nie będzie wypowiedzenie formułki składającej się z rzędu dat, nazwisk, pustych historii. Jej celem będzie zadawanie pytań, motywujących do samodzielnego myślenia i zastanowienia się nad dziełem. Ma to pokazać, że sztukę można oglądać nie posiadając wiedzy o danym obiekcie czy wykształcenia z zakresu historii sztuki, bez żadnych kompleksów.
Źródło: MKiDN