Rękodziełem zajęłam się gdy córka, Kinga miałam 8 miesięcy. Było to prawie dwa lata temu. Zaczęły doskwierać mi samotne wieczory i gdy weszłam na pierwszy blog o rękodziele postanowiłam zasmakować go. Dostałam starą maszynę, kupiłam pierwsze kawałki materiału i wymęczyłam kilka koszy na zabawki. Mimo niedoskonałości i wszelkich niedociągnięć jakie tylko może zrobić mgr inż. ogrodnictwa, nie zaniechałam kolejnych prób żeby też nie okazać się okazem słomianego zapału, i krok po kroku zaczęłam doskonalić swój warsztat, co zresztą czynie do dziś. Moje szycie zaczęło też podobać się coraz większej ilości osób, więc popychana zachętami wymyślałam coraz to nowsze i doskonalsze zabawki. Wysyłałam je w najróżniejsze zakątki Polski i świata, otrzymywałam mnóstwo niesamowicie pokrzepiających słów. Dotąd korzystając z prawie gotowych wykrojów przestałam też bać się realizacji swoich pomysłów. Sztandarowe króliki zyskały zatem nowych przyjaciół. Szkicowałam, dopasowywałam i szyłam, z czego powstały na przykład kolekcje lalek czy misiów, które czekają na realizację kolejnych planów.Szyje dla przyjemności i zawsze pod dyktando Kingi. To Ona budzi się z pytaniem co dziś uszyłam, pokazuje fajne zabawki, które można by uszyć czy uczestniczy w łowach odpowiednich materiałów. Jest inspiracją, podtrzymaniem zapału i wszystkim, czego można oczekiwać od najostrzejszego obserwatora moich poczynań.
Niesamowitym motorem moich działań sa też oczywiście zachwyty innych. Zdjęcia dzieci z moimi pluszakami, które często zamieszczam na blogu Sercem Szyte, dają niesamowitego kopniaka, a reakcja osób odwiedzających moje stoisko na wszelkiego rodzaju jarmarkach cieszy i, nie ukrywam, daje miejsce na kolejne szyjątka.Uwielbiam to co robię. Gdybym nie szyła pewnie zakopałabym się internecie czy telewizji i nic dobrego z tego by nie było. Książki tez już wszystkie przeczytałam więc nie mogę powiedzieć, że szycie zabiera mi wszystkie przyjemności. Jestem bowiem zdania, że gdy się chce, to znajdzie się czas na wszystko a im ma się więcej wolnego czasu, tym mniej się w swoim życiu robi i osiąga. Ja pracuję wytrwale, rozwijam się i doskonalę, co nie tylko cieszy mnie ale i dopełnia radosne rodzicielstwo sprawiając, że czuję się na prawdę spełniona i szczęśliwa a i zabawy z Kingą są przyjemniejsze, jeśli nie ma w nich zabawek made in china, a głównie te sercem szyte.
Małgorzata Żuczek