Pomysł na bibliotekę wykuwał się sześć lat.
Wtedy mniej więcej wpadłem na pomysł, żeby zrobić coś dla naszej okolicy - tłumaczy Marek Grabowski, mieszkaniec tzw. Zielonej, czyli wschodniej części, Białołęki, a konkretnie jej północnego rejonu zwanego Mańki-Wojdy. Zarówno tu, jak i w całej Zielone Białołęce nie ma niczego - brak dobrych dróg, sprawnej komunikacji miejskiej, przychodni, posterunku policji i straży pożarnej, a 20 000 ludzi obsługuje poczta na cztery okienka. Zrozumiałe, że nie ma też kina (mieszkańcy na seans muszą jeździć aż do centrum handlowego Targówek), domu kultury i biblioteki. Wszystko, co udało się zbudować, to wynik uporu mieszkańców - tak jak plac zabaw przy ul. Ruskowy Bród. Powstał dzięki uporowi Agnieszki Borowskiej, radnej ze stowarzyszenia Moja Białołęka, która przekonała kolegów i burmistrza, że warto wyłożyć 400 tys. zł w pierwszy w tej części dzielnicy plac zabaw z prawdziwego zdarzenia.
Białołęka niemal wszystkie wolne kapitały inwestuje w edukację, rozbudowując i budując szkoły dla wciąż rosnącej liczby mieszkańców Zielonej Białołęki. Na inne wydatki zostają grosze.
Poczułem, że nigdy nie doczekamy się biblioteki - opowiada Marek Grabowski. I kiedy dzieci nieco podrosły, zabrał się wraz z żoną Kamilą do uruchamiania społecznej biblioteki. Do akcji przyłączyło się lokalne stowarzyszenie Inicjatywa Społeczna Białołęka Jest Jedna.
Nawiązaliśmy kontakt z Biblioteką Narodową i biblioteką UKSW, sprowadzamy książki, zbieramy je wśród mieszkańców - tłumaczy Artur Koczara ze stowarzyszenia. - Nawiązujemy w ten sposób do pięknej tradycji tej części miasta. W 1602 r. Zygmunt III Waza założył w Białołęce rezydencję, m.in. bibliotekę i archiwum, która spłonęła w połowie XVII w. wraz z nadejściem wojsk szwedzko-brandenburskich. Czas, by biblioteka tu wróciła, zwłaszcza że Rembertów i Wesoła, o porównywalnej liczbie mieszkańców, mają po cztery biblioteki - podsumowuje Koczara.
Na razie księgozbiór jest niewielki - liczy około 800 książek zbieranych wśród sąsiadów. Biblioteka ma zacząć działać na początku lutego.
Moja żona skatalogowała wszystkie książki w komputerze, każdemu chętnemu założymy kartę czytelnika. Wypożyczanie będzie oczywiście bezpłatne - mówi Marek Grabowski.
Wraz z innymi społecznikami planuje już kolejne akcje: zbiórkę książek do biblioteki wśród mieszkańców. Będą też namawiać wydawnictwa, księgarnie i inne biblioteki do przekazywania im książek.
Źródło: gazeta.pl