Ponad tysiąc książek przekazało jedno z wydawnictw (Sonia Draga) Kolejom Śląskim, w celu promowania czytelnictwa. Cel szczytny - problem jednak w tym, że w niecały miesiąc pasażerowie ukradli z pociągów kilkadziesiąt z nich. Książki stają się łupem czytelników-złodziei także w bibliotekach i księgarniach.
Wejście literatury na tory odbyło się w świetle fleszy. Wspólna akcja jednego z katowickich wydawnictw i Kolei Śląskich miała promować czytelnictwo. Niecały miesiąc temu na półkach w wagonach pasażerskich Elfów i Flirtów pojawiło się ponad tysiąc książek. I tak jak się tam znalazły, tak szybko z nich znikają. Mimo zainstalowanego monitoringu, skradziono już trzydzieści procent z nich.
- Mamy nadzieję, że te książki do nas wrócą, że zostały wypożyczone na dłużej, że lektura wciągnęła tak bardzo, że nie sposób się z nią rozstać – mówi Adam Warzecha z Kolei Śląskich
Z podobnym problemem borykają się władze Biblioteki Śląskiej. Tutaj co roku wypożyczanych jest ponad pół miliona książek - kilka tysięcy na półki nie wraca wcale, albo z gigantycznym opóźnieniem. Ale również zdarzają się takie sytuacje, że książki po 40-50 latach są przysyłane na adres biblioteki.
W księgarniach nieuczciwi klienci również mają swoje sposoby na zdobycie książki. Jak mówią sprzedawcy, najwięcej kradzieży jest zimą.
- Chowają swoje książki, znaczy nasze książki pod kurtki. Do toreb też, ale większość jest pod kurtką - mówi Sabina Bochynek, Księgarnia PWN w Katowicach
A tracą na tym wydawnictwa, biblioteki i księgarnie - czyli w ogólnym rozrachunku, również, a może przede wszystkim sami czytelnicy.
Źródło: Portal Księgarski