Na łamach „Rzeczpospolitej” tematyka rynku książki i czytelnictwa nadal jest kontynuowana. Tym razem głos zabrał prof. zw. dr hab. Jacek Wojciechowski.
Sprzedaż książek w 2011 r. spadła o 8 proc. Czy czytelnictwo umiera?
Informacje o upadku czytelnictwa są wyssane z palca. Powtarza je każdy, od dziennikarzy po ministrów. Badania pokazują, że mieścimy się w europejskiej średniej, choć oczywiście nie ma co skakać z radości, bo zawsze mogłoby być lepiej... Jednocześnie nie można zapominać o tym, co u nas wyraźnie kuleje, czyli o zasięgu bibliotek publicznych. W Skandynawii ten zasięg obejmuje ponad 60 proc. społeczeństwa, a u nas ledwo 17 proc. I nikt z tym nic nie robi.
A czy propagowanie czytelnictwa jest u nas prowadzone sprawnie?
Jakie propagowanie? Stworzenie Instytutu Książki?! Niech pan mnie nie rozśmiesza... U nas, poza odpadkami z lotka, a to są naprawdę jałmużnicze kwoty, na rozpowszechnianie czytelnictwa nie daje się żadnych pieniędzy. To, co dawała Laura Bush na biblioteki w Stanach, nam się w głowach nie mieści! Na Zachodzie już dawno się zorientowano, że prowadzenie edukacji wyłącznie na podstawie mediów powoduje ogłupianie narodu. U nas biblioteki rocznie mogą kupić tylko 11 książek, bo na tyle dostają pieniędzy. To tak, jakby w domu raz w roku kupować mięso.
Zapraszamy Państwa do lektury wywiadu.
Źródło: rp.pl