Właśnie mija okrągła rocznica powołania do życia Oddziału Dziecięco-Młodzieżowego w naszej Bibliotece. Przez półwiecze wiele się zmieniło, zwłaszcza w zakresie stosowanych środków technicznych, w księgozbiorze i wyposażeniu; niezmienna pozostała życzliwość z jaką przyjmowani tu są najmłodsi miłośnicy książek. Pomimo znacznej poprawy w stosunku do roku 1961, w dalszym ciągu pracę Oddziału ogranicza niewystarczająca powierzchnia użytkowa. Mamy nadzieję, że problem lokalowy jest już naprawdę bliski pozytywnego rozwiązania, co ucieszy szczególnie uczestników organizowanych tu licznych spotkań, pogadanek i innych zajęć kulturalnych.
Siedem regałów i biurko
Taki był początek działu, którego organizacją zajęła się pani Mira Ostrowska. W jednym wąskim pokoiku zgromadzono do końca 1961 roku 1041 woluminów, a w księdze inwentarzowej pierwszą pozycję zapisano 19 lipca. Wśród pierwszych książek oferowanych młodym czytelnikom były m.in.: „Obrazek staromiejski” (N. Brzuska, wyd. 1956 r.), „Grześ syn Turula” (J. Bieniasz, wyd. 1957 r.) i „Pomoc musi nadejść” (B. Arct, wyd. 1960 r.). Ciekawostką jest, że książki te nadal są wypożyczane.
- To było maleńkie, bardzo wąskie pomieszczenie po lewej stronie, obok kuchni, w którym nie było więcej niż 7 regałów z książkami. Był też piec kaflowy, zielone – przypominające lekarskie - biurko i takież krzesełko. Księgozbiór był podzielony na powieści, przygody, obyczajowe i przyrodnicze. Katalog – alfabetyczny, autorski - mieścił się w dwóch skrzyneczkach… - wspomina pani Lucyna Zawiła, kierowniczka Oddziału od sierpnia 1962 r.
Miłość wynosi się z domu…
Oczywiście interesuje nas w tym przypadku miłość do książki. Znane są liczne wyjątki od tej reguły, i to wyjątki skrajnie różne, jednak z wieloletnich obserwacji bibliotekarzy wynika, że nic tak nie rozbudza wspomnianej miłości jak wzór dawany przez najbliższych. Szacunek dla książki w domu rodzinnym jest generalnie powielany w następnych pokoleniach.
- W czasie mojej pracy zaobserwowałam, że zainteresowania czytelnicze i poszanowanie książki w dziecku rozbudza rodzina. Przedszkole i szkoła też ale w minimalnym stopniu. Jeżeli czytali rodzice, czytały i dzieci a potem wnukowie. (…) Przychodziły do nas grupy przedszkolaków i klasy ze szkół podstawowych. Przyjeżdżały klasy ze szkół wiejskich. Dzieci chłonęły wiadomości o książce i bibliotece. Zawsze był to dla nich nowy, ciekawy temat.
Oddział ma bogaty warsztat pracy tj. księgozbiór i katalogi. Można byłoby to wykorzystać w o wiele większym zakresie, gdyby dysponowano odpowiednim pomieszczeniem. Praca z dziećmi sprawiła mi wiele przyjemności – wspomina pani Emilia Piędel, pracownik i kierowniczka Oddziału w latach 1987-1998.
…Ale można jej pomóc
Ogólny kryzys czytelnictwa jest faktem, jednak systematyczna, wytężona praca z najmłodszymi daje - jak dotąd - bardzo dobre wyniki. Jest nadzieja, że w bliskiej przyszłości zainteresowanie książką będzie rosło, właśnie za sprawą dzisiejszych przedszkolaków, a więc pokolenia, dla którego Internet i komputer przestaną być synonimem rewolucji informacyjnej oraz wszechobecnej mody. Dlatego właśnie praca z dziećmi jest tak ważna.
Doskonale rozumieją to nasze koleżanki z Oddziału, które pod kierownictwem pani Genowefy Laszczak organizują liczne, cieszące się dużym zainteresowaniem, spotkania i imprezy dla przedszkolaków i uczniów.
- W ramach naszej działalności organizujemy spotkania autorskie, lekcje biblioteczne, prezentacje multimedialne, konkursy, warsztaty, wycieczki i wiele innych form kulturalnooświatowych – mówi Genowefa Laszczak. – Od 2009 roku prowadzimy Dyskusyjny Klub Książki dla dzieci. Na co dzień współpracujemy z przedszkolami i szkołami, oczywiście nie zapominamy o dzieciach w czasie ferii i wakacji. W tym roku gościliśmy (braliśmy także udział w organizacji) w Zgorzelcu finał Dolnośląskiego Święta Książki pt. „Z książką na walizkach”. W korowodzie i licznych imprezach wzięło udział około 2 tys. dzieci, na tej imprezie gościliśmy także licznych pisarzy: Heidi Hassenmuller, Grażynę Bąkiewicz, Pawła Beręsiewicza, Agnieszkę Frączek, Barbarę Gawryluk, Katarzynę Majgier, Zuzannę Orlińską, Renatę Piątkowską, Kazimierza Szymeczko, Pawła Wakułę i ilustratorkę Joannę Zagner-Kołat. Praca z dziećmi jest jednak wdzięczna i daje sporo satysfakcji. To z kolei dodaje nam sił i motywuje do nowych projektów i pomysłów – podsumowała.
Liczby nie kłamią
Dzisiejszy Oddział Dziecięco-Młodzieżowy tworzą panie: Genowefa Laszczak - kierownik, Grażyna Gaweł, Ewelina Stankiewicz, pomocą służy także Mirosława Pałys. Od początku roku zorganizowanych 65 imprezach uczestniczyło 1049 dzieci. W Oddziale, w minionym półwieczu, pracowały także panie: Mirosława Teresa Ostrowska, Lucyna Zawiła, Michalina Latacz, Julia Majewska, Irena Mosińska – pracuje dziś w dziale gromadzenia, Maria Węgrzyn, Elżbieta Rukawiczkin.
Księgozbiór na dzień dzisiejszy liczy 12392 woluminy, zarejestrowanych w Oddziale jest 810 czytelników; w czytelni dla dzieci udzielono od początku roku 3147 informacji a 1587 osób korzystało z komputera.
Oddział - tak jak i cała nasza Biblioteka - mieści się w zaadaptowanym na ten cel mieszkaniu i, niestety, nie spełnia postulowanych wymogów lokalowych. Trudno zrobić więcej na powierzchni niespełna 55 metrów kwadratowych.
Lapsusy i przekręcenia...
Na koniec odrobina humoru. Anegdotycznie brzmią liczne przypadki przekręceń tytułów, z którymi stykają się bibliotekarze, zwłaszcza pracujący z dziećmi i młodzieżą. Także i u nas zdarzało się, że uczniowie prosili o książki : „Kaganiec na szaniec", „Śluby pani Dulskiej", „Chłopi bezdomni", „Klub Picka Wicka" czy „Zbrodnia Ikara".
Śmiech to zdrowie...
Nadesłał: Marek Żytomirski