Utajnienie opinii i analiz, których ujawnienie naruszyłoby „ważny interes gospodarczy” lub „osłabiłoby zdolności negocjacyjne” państwa oraz sporządzonych na potrzeby postępowań sądowych, to próba zakneblowania opinii publicznej. Nie należy uchwalać prawa, które poszerza dyskrecjonalne uprawnienia władzy. Nie należy ograniczać dostępu do informacji publicznej; przeciwnie - trzeba ten dostęp poszerzać.
Zdaniem senatora PO Marka Rockiego, który wniósł tekst rządowej poprawki, odrzucony wcześniej przez Sejm:
„chodzi o ważny interes państwa, który musi być szczególnie chroniony, a nie wierzę, by urzędnicy nadużywali swych uprawnień”.
Członkowie Stowarzyszenia Wolnego Słowa, nie tylko wierzą, że urzędnicy nadużywają swoich uprawnień, ale przekonali się o tym wielokrotnie. Polska jest na pierwszym miejscu w krajach Unii Europejskiej pod względem liczby podsłuchów stosowanych przez służby państwowe. Rząd i Prezydent przegrywają sprawy sądowe dotyczące ujawnienia dokumentów, które nie są tajne (sprawa „tarczy antykorupcyjnej” i ekspertyz w sprawie OFE).
Sejm uchwalił także niedawno nowelizację ustawy o wprowadzeniu stanu wojennego, co w nas musi budzić szczególny niepokój. Dzięki niej urzędnicy ocenią teraz, czy „zewnętrzne zagrożenia państwa”, które może być zaatakowane także w „cyberprzestrzeni” wystarczy, by wprowadzić stan wojenny. W kraju, gdzie depesza rządowej agencji prasowej powstaje na podstawie sfałszowanego maila z biura opozycyjnej posłanki, to naprawdę groźna perspektywa.
Obie ustawy, przyjęte chyłkiem, bez dyskusji i na koniec kadencji Sejmu, ograniczają wolność słowa. Obu ustaw może jeszcze nie podpisać Prezydent, choć w kwestii regulowanej przez pierwszą przegrał sprawę w sądzie, a druga powstała w jego Kancelarii, co istotnie redukuje tę nadzieję. Obie ustawy mogą jeszcze okazać się niekonstytucyjne, bo ich sformułowania są nieostre, pozostawiające za dużo uprawnień urzędnikom. Ale o tym społeczeństwo przekona się długo po wyborach.
Stowarzyszenie Wolnego Słowa oświadcza, że razem z innymi organizacjami pozarządowymi, będzie się przeciwstawiać takim sposobom stanowienia prawa i takiemu prawu, które godzi w wolność słowa.
W Senacie przyjęta została poprawka ograniczająca dostęp do informacji publicznej. Portal Niezależna.pl i „Gazeta Polska” kilka tygodni temu alarmowały, że wprowadzając punkt 5a do ustawy Platforma Obywatelska uniemożliwi społeczną kontrolę działań władzy. Zapis więc nieco przeredagowano, ale zagrożenie jest identyczne. Przeciwko wprowadzeniu punktu 5a protestowały organizacje pozarządowe. Treść zapisu krytykowali również prawnicy.
Polska Agencja Prasowa podała, że wprowadzono ograniczenie prawa do informacji publicznej ze względu na ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa. Tak przewiduje przyjęta przez Senat poprawka do nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej. Ponownie w punkcie 5, ale teraz w ustępie 1a.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Sejm ma głosować w tej sprawie na najbliższym posiedzeniu. Organizacje pozarządowe zapowiedziały protesty.
Źródło: Portal Księgarski