Chmurę obliczeniową tworzy system połączonych komputerów i pamięci masowych. W zależności od tego, czy mamy do czynienia z chmurą zewnętrzną czy wewnętrzną, dostęp do niej odbywa się przez internet lub sieć lokalną. Użytkownik, zamiast uruchamiać programy i przechowywać dane na swoim komputerze, przechowuje wszystko na serwerze. Dzięki temu, nawet jeżeli komputer użytkownika ulegnie awarii, może on korzystać ze swoich aplikacji i dokumentów.
- W ramach projektu, którego głównym założeniem jest systemowa komputeryzacja kształcenia, studenci będą mogli korzystać z netbooków na zajęciach, ale także w domu i bibliotece. Będą mieli dostęp do tzw. chmury obliczeniowej, czyli głównego serwera, który posiada specjalne oprogramowanie oraz dużą moc obliczeniową – powiedział PAP prof. Marcin Kostur z Instytutu Fizyki UŚ.
Również giganci branży internetowej chcą trafić ze swoimi produktami cloud computing do uczelni i studentów. Pod koniec maja Google poinformował o wydaniu CloudCourse, czyli platformy, która ma być uruchamiana w chmurze i ma stanowić poważną konkurencję dla popularnego obecnie systemu e-learningowego Moodle. Przewaga CloudCourse ma polegać na tym, że łączy w sobie zarówno udostępnienie mocy obliczeniowej, jak i zasobów wiedzy.
Uniwersyteckie biblioteki, dzięki współpracy z czytelniami online, oferują swoim studentom nieodpłatny dostęp do kilku tysięcy publikacji na każdym komputerze, działającym w sieci akademickiej, a często również na urządzeniach prywatnych. Tego typu dostępy są dla studentów bardzo atrakcyjne i cieszą się ich dużym zainteresowaniem. Szczególnie na kierunkach, na których podręczniki są drogie, trudno dostępne lub szybko się dezaktualizują – mówi Aleksandra Wołoszczuk, kierownik sprzedaży i promocji publikacji elektronicznych Wydawnictwa Naukowego PWN.
Źródło: Dziennik Internautów