- W biznesie dozwolone jest wszystko to, co nie jest zakazane. W sektorze publicznym jest inaczej. Tu można robić tylko to, co nakazuje prawo - Henryk Tokarz, prezes Izby Księgarstwa Polskiego, tak właśnie tłumaczy swoją akcję wymierzoną w szkoły, w których sprzedawane są nowe podręczniki.
Henryk Tokarz dostał od jednego z rodziców sygnał, że podręczniki „Wesoła Szkoła” dla klas 1-3 sprzedawane były niedawno w Zespole Szkół nr 21 na Bartodziejach. Według nieoficjalnych informacji posiadanych przez księgarza, w szkole miało zostać sprzedanych 300 pakietów podręczników bez paragonów. Dyrekcja placówki nie chciała komentować tych doniesień. Bydgoska nauczycielka, która wolała pozostać anonimowa, powiedziała nam, że w szkołach często pojawiają się oferujący podręczniki przedstawiciele wydawnictw.
- Nie mam żadnych udokumentowanych sygnałów, aby w bydgoskich szkołach prowadzono handel nowymi podręcznikami. Problem jednak wraca co roku. Wkrótce przypomnę dyrektorom o ich obowiązkach prawnych - mówi Iwona Waszkiewicz, dyrektorka Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Bydgoszczy.
Jakie to obowiązki? Nauczyciele ani szkoła nie mogą czerpać korzyści z pośredniczenia w sprzedaży podręczników. Nauczyciel jako funkcjonariusz publiczny przyjmując korzyść majątkową, naraża się na odpowiedzialność karną. Dyrektorzy placówek powinni natomiast umożliwiać zakup na terenie szkół podręczników używanych. Izba księgarska twierdzi tymczasem, że wydawnictwa oświatowe intensywnie penetrują szkoły. Do sprzedaży nowych podręczników wykorzystywani są sami nauczyciele, rady rodziców albo podstawione osoby.
- Proponowane są na przykład 15-procentowe rabaty. Wystarczy policzyć, ile zarabia osoba sprzedająca podręczniki na różnicy między ceną z rabatem a detaliczną. Omijany jest w ten sposób nie tylko obowiązek odprowadzania podatku dochodowego, ale również obowiązujący od 1 maja tego roku 5-procentowy VAT na podręczniki - dodaje Henryk Tokarz i zapowiada, że po pismach z ostrzeżeniami zamierza składać doniesienia do urzędów skarbowych.
Nie wszystkim jednak podoba się krucjata księgarzy.
- Patrzę wyłącznie na cenę książek i jeśli mogę kupić je np. z 15-procentowym rabatem, to dlaczego nie miałabym kupować od nauczyciela? - pyta pani Ewa z Bydgoszczy, mama 9-letniego Aleksandra i 6-letniej Zuzi. Innego zdania jest Henryk Tokarz. - To nie jest tak, że rodzice popierają handel nowymi podręcznikami w szkołach. Gdyby tak było, nie mielibyśmy zgłoszeń o takich sytuacjach - mówi.
Do 15 czerwca dyrektorzy szkół mają podać, jakie podręczniki będą obowiązywać od 1 września.
Źródło: Rynek Książki