Polecamy

Nowa powieść Ewy Cielesz "Tango" - premiera 19 maja

Data dodania: 30.04.2021

Nowa powieść Ewy Cielesz

To pierwsza tak osobista i mroczna książka Ewy Cielesz, autorki m.in. trylogii „Córka Cieni” i „Pochyłe niebo” . Historia opisana w „Tango” oparta została na doświadczeniach jej córki, której udało się wyzwolić z toksycznego związku. Ile kobiet nadal tkwi w takich relacjach? Jak wiele kobiet nie ma prawa do własnego głosu, zaprotestowania przeciwko autokratycznej władzy ich partnerów?

Autorka zadaje pytanie: jaka niewidzialna, łatwa do przeoczenia linia dzieli zdrową relację od toksycznego związku? Kiedy myśląca, wrażliwa kobieta pozwala sobie odebrać wolność i własny głos, zupełnie nie protestując? Dlaczego nie odchodzi od swojego oprawcy po pierwszych niepokojących sygnałach? Czy każdego może to spotkać? Czy potrzebne są specjalne predyspozycje, brak instynktu samozachowawczego, doświadczenia z przeszłości, które ułatwiają oprawcy stopniowe zarzucane sieci? Dlaczego kobiety nie potrafią zastosować się do starej babcinej rady: „Pamiętaj, ty jako kobieta ustalasz granicę. Jeśli facet choć raz ją przekroczy, wiej”.

Jak mówi Autorka: „Niepostrzeżenie, dzień po dniu ktoś kochany, troskliwy i szarmancki zmienia swoje oblicze. Zrzuca kolejne maski, za którymi kryje się oprawca. Manipulant. Psychiczny kat. I wtedy miłość zmienia się w cierpienie. Czy wystarczy bardzo się starać, przymykać oko na kłamstwa i upokorzenia, na wszystko się godzić? Nie. Trzeba się poddać, zrezygnować z siebie, uznać, że pogarda i upodlenie jest wszystkim, czego można oczekiwać. Ofiara toksycznego związku nie potrafi odejść. Potrzebuje pomocy.
Ta książka nie powstałaby, gdyby nie ugodził mnie w samo serce przypadek mojej córki. Dlatego wiem, że to ważny temat. Być może dzięki tej historii ktoś uwikłany w toksyczny związek znajdzie siły i odmieni swój los.
Mojej córce się to udało, a powieść opisuje przypadki fikcyjnej bohaterki. Czy potrafi się wyrwać, pokochać siebie? Przeczytajcie.”


EWA CIELESZ – autorka trylogii: „Córka Cieni” i „Pochyłe niebo”; powieści „Wiedźmy”, „Słońce umiera i tańczy”, „Szepty Stepowe”oraz „Niskie drzewa”. Urodzona w Piasecznie, absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych, a także krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej (Filia Wrocław), Wydział Reżyserii. Zafascynowana teatrem i poezją pisze scenariusze, opowiadania, wiersze dla dzieci i dorosłych. Nauczyciel, instruktor teatralny. Na tym polu osiąga sukcesy: dwukrotnie wraz ze swoim zespołem zdobyła Grand Prix (2010 i 2011) Festiwalu Małych Form za sztuki, których scenariusze były jej autorstwa. Opublikowała m.in.: „Dla was dzieciaki” (2002), „Skarby z szuflady” (2005), „Gdy ujrzysz gwiazdę” (2005) – zbiorki poezji dla dzieci oraz „Sentymenty” (2004) i „Między jasnością i czernią” (2006) – tomiki poetyckie dla dorosłych czytelników.

FRAGMENTY KSIĄŻKI
***
– Ty przecież nie musisz pracować, kochanie – oznajmił łagodnie. – Rozejrzyj się, brakuje nam tu czegoś? Moich pieniędzy wystarczy dla nas dwojga. Pomyśl, o ile spokojniej by było, gdybym nie musiał wysłuchiwać co dzień o twoim szefie, gdybyśmy mogli planować nasz czas bez ograniczeń. Po co ci ta praca? Jeśli chcesz, sam zadzwonię do niego i powiem, że rezygnujesz.
***
– Jak to czytasz? Ustaliliśmy, że o tej porze będziemy w salonie. Ustaliliśmy, że na tę okoliczność zawsze przygotujesz herbatę, więc proszę, żebyś zeszła na dół.
Zeszłam dla świętego spokoju.
– Niczego nie ustalaliśmy. Sam to wymyśliłeś.
– Ale ty przyznałaś mi rację, że wspólne chwile łączą, tak?
– Tak. Wspólne, ale nie wymuszone. Chcę teraz poczytać, a jutro może o tej godzinie wezmę kąpiel albo pójdę na spacer.
– Nie, jutro o tej godzinie zrobisz dla nas herbatę.

***
– Dokąd się wybierasz?
– Do sklepu.
– Po co?
– Mam ochotę na owoce.
– Ale dzisiaj jest czwartek.
– I co z tego?
– A to, że owoce kupujemy we wtorki. Od lat kupuję we wtorki i proszę, byś się do tego dostosowała.
– Ale nie ma już nawet jabłek, wszystko się skończyło.
– Kochanie, wobec tego następnym razem kupimy ich więcej. Ale we wtorek, tak?
– Feliks, mam ochotę na jabłko. Teraz.
– Chcesz się ze mną pokłócić?
– Nie chcę się kłócić.
– To zrób coś dla mnie i poczekaj do wtorku, skarbie…

***
– Alicjo, przygotowałem harmonogram twoich spotkań z matką.
– Co takiego?! Jaki znowu harmonogram? Będę się z nią spotykać zależnie od potrzeb i chęci. Moich albo jej.
– Nie, kochanie. Będziesz się z nią spotykać w te weekendy, w które będę musiał wyjechać na filmowanie. Natomiast w te, które spędzę w domu, dotrzymasz mi towarzystwa. To chyba naturalne, że chcę cię mieć jak najwięcej dla siebie. Przecież cię kocham, skarbie.
– Rozumiem to, ale moja matka jest chora i może mnie potrzebować nawet w tym czasie, kiedy będziesz w domu.
***
Co robiłam nie tak, że zaczął mnie lekceważyć? Gdzie popełniam błąd? W czym go znów rozczarowałam? To było bardzo niepokojące, bo takie sytuacje zdarzały się coraz częściej. Muszę coś z sobą zrobić, może bardziej o siebie zadbać? Może powinnam mu czymś zaimponować? Poświęcić mu więcej uwagi?
***
Odetchnęłam pełną piersią. Poczułam się, jakbym wyszła na wolność po długiej izolacji w ciasnej, zatęchłej piwnicy. A przecież Feliks stworzył mi komfortowe warunki. Złotą klatkę, w której uwięził mnie mentalnie, narzucając swoją wolę. Godziłam się na to, ponieważ potrafił udowodnić, że to on ma rację. Już matka twierdziła, że robię same głupstwa. On to potwierdził. Tylko Erni we mnie wierzył, ale może dlatego, że nie chciał mnie ranić. Dzień po dniu traciłam wiarę w siebie.
***
Byłam z nim dwa lata. Najgorsze dwa lata mojego życia, do dzisiaj nie mogę się pozbierać. Co ci mogę powiedzieć? Nic w moim życiu nie było tylko moje. Zmuszał mnie, żebym robiła wszystko, jak on chce. Przez niego straciłam wszystkich przyjaciół, bo zabronił mi się z nimi spotykać. Cokolwiek zrobiłam, było źle. A jak on się pomylił, to i tak była to moja wina. Boże, jeszcze teraz się trzęsę na to wspomnienie. Ciągle mi powtarzał, że bez niego jestem nikim. Lekceważył moją pracę, moje pomysły, obrażał… To było okropne. Nawet ubierać musiałam się tak, jak on chciał. Jak się buntowałam, to mnie szantażował, a potem nie odzywał się przez kilka dni… Najgorsze, że gdy się komuś skarżyłam, nikt nie wierzył. Jedni mówili: niemożliwe, jest taki otwarty, towarzyski… A inni: jak taki zły, to po co z nim siedzisz? A ja nie potrafiłam odejść. Ciągle wierzyłam, że się zmieni, tak jak obiecywał. I spijałam truciznę, którą we mnie powolutku, bardzo powolutku wlewał. Słuchaj, co ja ci będę opowiadać. Jeśli możesz, uciekaj, gdzie pieprz rośnie, jak najdalej od niego, bo cię zniszczy!
***
To jego magiczne „kocham” zawsze miało nade mną przewagę. Używał go jak zaklinacz koni, chcąc okiełznać znarowione zwierzę. Teraz jednak jego słowa w połączeniu z agresją i z całą przeszłością, jaką mi zgotował, wydały się szczytem hipokryzji. Nie miałam już czasu na analizowanie jego uczuć. Jeśli teraz nie ucieknę, nie zdobędę się na to nigdy więcej.
***

Zamówienia i więcej informacji: www.axismundi.pl


Artykuł sponsorowany

Projekt SBPProjekt SBP
Projekt SBPProjekt SBP
Projekt SBPProjekt SBP
Serwis SBPSerwis SBP
Projekt SBPProjekt SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP
Partner wspierający SBPPartner wspierający SBP