Kolejni publicyści winą za słabą sprzedaż książek obarczają niezrozumienie rynku, a nie piractwo. Kolejne witryny znikają z internetu pod zarzutem wspierania piractwa, natomiast eksperci wciąż kłócą się o to, czy rzeczywiście jest to proceder szkodliwy.
Megan Lisa Jones, która promowała swoją książkę wspólnie z BitTorrent Inc., zdecydowanie nie ma wątpliwości, że P2P pomogło jej odnieść sukces. Wystawienie książki przed 160 milionami użytkowników to zwykle dobra informacja - podkreśla autorka. Allison Wagda z BitTorrent wspomina, że książka "Captive" została pobrana ponad 350 tysięcy razy, co wielu wydawcom nie wydaje się dobrym punktem do rozpoczynania sprzedaży. Mało kto dostrzega jednak znacznie silniejszą markę samej autorki, która bardzo niewielkim nakładem sił i kosztów zdobyła szybko popularność.
Prawdziwy problem dla wielu autorów nie leży w piractwie, lecz w tym, że ich książki giną w natłoku setek tysięcy innych. W Amazonie możemy znaleźć miliony książek, a średnio jedna sprzedaje się w USA w 500 kopiach. Wielu autorów takich, jak Cory Doctorow, Seth Godin czy Paulo Coelho, swój sukces oparło właśnie na rozdawaniu elektronicznych wydań - mówi Jones.
Źródło: Dziennik Internautów