12:00 Dumitru Crudu (Mołdawia) oraz Jakub Kornhauser i Joanna Kornaś-Warwas | Prowadzenie: Justyna Sobolewska
Projekt poetycki Dumitru Crudu to nowoczesna sielanka, a raczej marzenie o sielance, z nią – muzą, kochanką, czasem erotyczną zabawką – w roli głównej. W tej poezji z pozoru nic się nie dzieje, jej bohater przypatruje się karaluchom i motylom, pasie świnie i… pisze o tym wiersze – ale w tym niedzianiu się głęboko wybrzmiewa samotność i potrzeba bliskości z drugim człowiekiem. Dymitr – alter ego autora lub jego krzywe odbicie – naszkicowany jest prymitywistyczną kreską, do szczęścia potrzeba mu niewiele. Po lekturze kilkudziesięciu wierszy o Dymitrze, który snuje się po pustych pokojach swojego życia, mamy go szczerze dość, a nasza irytacja idzie w parze z podziwem i zazdrością, bo jakiej odwagi potrzeba, by nic nie robić i jeszcze się tym chwalić. Warto zaprzyjaźnić się z Dymitrem – antybohaterem w czasach, gdy nadrzędną wartością jest pragmatyzm.
13:00 Erkka Filander (Finlandia) i Katarzyna Szal | Prowadzenie: Zofia Król
Poezja Erkki Filandera jest zarazem kojąca i niepokojąca jak stary ogród. Codzienne przemiany natury, synestezyjnie odciśnięte w wierszu, są także odbiciem przemian, jakim ulega jego bohater. Te wersy są jak wiatr, który owiewa wewnętrzne i zewnętrzne pejzaże, zapamiętując ich temperaturę i kształt z czułością dłoni niewidomego. Kontemplacja? Owszem, lecz przede wszystkim doświadczanie; bohater poematu Biała burza przebudzenia nie jest przyrodnikiem, ale uczestnikiem Natury, z którą przenika się w miłosnym splocie. Czytelnik tych wierszy, podobnie jak ich autor, stoi „otwarty na oścież” ze „zmysłami jak falujący na wietrze płaszcz”. Nie ma tu podziału na środek i zewnętrze. Natura zapładnia Filandera i nas w sensie do-słownym. Mistrzostwo metafory, najbardziej nieprzewidywalnego z żywiołów.
14:00 Tatev Chakhian (Armenia) oraz Haik Howannisjan i Paweł Sakowski | Prowadzenie: Leszek Szaruga
Poezja Tatev Chakhian jest jak wiatr, który wieje przez stary las. Z nadzwyczajną lekkością dotyka problemów wrośniętych głęboko w historię jednostki i zbiorowości. Zagląda pod podszewkę codziennych zdarzeń i odsłania ich tajemniczą, nieoczywistą naturę. Świat jawi się Chakhian jako cyrk dla dorosłych, w którym strzały padają na serio, a lew odgryza głowę treserowi. Albo jako hotel, gdzie „powstają wyłącznie wiersze/ krótkie jak jednorazowe mydło/ małe jak butelki w minibarze/ i urywane jak uśmiechy recepcjonistek”. Na szczęście Chakhian, wyglądając przez okno, potrafi w tym hotelu urządzić niezły przeciąg.