Nie dla każdego artysty umowa o dzieło. Dużo zależy od przedmiotu i szczegółów kontraktu – informuja Gazetaprawna.pl.
Jak czytamy:
W styczniu tego roku Sąd Najwyższy wydał orzeczenie, którym zburzył przekonanie całego środowiska artystycznego, że umowa o dzieło jest najwłaściwsza dla działalności twórczej. Sąd stwierdził wówczas wyraźnie – i potwierdził to także w kolejnym orzeczeniu w czerwcu – że nie każda działalność artysty kwalifikuje się do zastosowania umowy o dzieło, a tylko taka, której efekt jest ustalony w umowie jako konkretny rezultat, a ten z kolei można poddać sprawdzianowi na istnienie wad. W rozpatrywanych sprawach SN oceniał m.in. udział artystów w koncertach i uznał, że w takich przypadkach wykonywanie utworów przez muzyków może mieć charakter odtwórczy. A wtedy właściwa jest nie umowa o dzieło, lecz zlecenie.
Sąd wskazał jednocześnie, jak ważna jest staranność przy sporządzaniu i zawieraniu umów. Często to bowiem właśnie braki w treści kontraktów z artystami nie pozwalają na zakwalifikowanie ich jako umów o dzieło.
Źródło: Rynek Książki