Prawo ochrony danych w UE miało być tak zreformowane, aby zapewniło ochronę prywatności w świecie cyfrowych technologii i by giganci, tacy jak Google czy Facebook, zaczęli się liczyć z organami ochrony danych. Niestety z dokumentów ujawnionych przez EDRi wynika, że reforma nie będzie tak mocna, jak oczekiwano.
Czy pamiętacie Wielką Reformę Prywatności? Tym terminem określano prace nad nowym unijnym prawem dotyczącym ochrony danych. Teoretycznie to prawo miało zagwarantować, że giganci, tacy jak Google czy Facebook, zaczną się liczyć z kwestiami prywatności. Obiecywano surowsze kary za naruszenia prywatności, ograniczenia dotyczące profilowania, a także wymóg używania zrozumiałego i jednoznacznego języka w wyjaśnieniach dotyczących polityki prywatności. W marcu ubiegłego roku te propozycje zostały przyjęte przez Parlament Europejski.
Głosowanie w Parlamencie Europejskim nie zakończyło prac nad przepisami. Od razu mówiono, że ważne będą prace Rady Unii Europejskiej, gdzie do głosu dojdą wpływowe państwa hamujące reformę (m.in. Wielka Brytania i Niemcy).
Źródło: Dziennik Internautów